"Still Wave narodziło się w głębokiej otchłani przestrzeni kosmicznej, z przyszłości i z przeszłości, z pustki i zranionych uczuć, po to, by grać gwałtownie romantyczne, epicko desperackie łabędzie pieśni dla kochanków" - ten opis towarzyszący debiutanckiej ubiegłorocznej płycie włoskiej grupy w pełni oddaje charakter jej muzyki, w której znajdziecie wpływy post-punku, blackgaze i gotyckiej melancholii.
Po świetnej, mroczno-melancholijnej i melodyjnej płycie muzycy postanowili wrócić z nieco innym materiałem - minialbumem, na którym zawarli cztery kompozycje - akustyczną wersję osobistego "Starwound" oraz trzy utwory innych artystów w autorskich wersjach. To bardzo nostalgiczna propozycja z bardzo nieoczywistymi wyborami, w tym intrygującą, mroczną odsłoną jednej z piosenek Taylor Swift. Skąd akurat taki wybór nie zapytałam, poprosiłam za to zespół, by szerzej opowiedział o swoich muzycznych preferencjach. O swoim bardzo szerokim spojrzeniu na muzykę opowiedział mi wokalista, autor tekstów i pomysłodawca koncepcji Still Wave, Valerio Granieri.